niedziela, 27 sierpnia 2017

Tylko ciebie chcę - Rozdział 6


Czarny Zakon? Egzorcysta?

Nie wiedzieć czemu czuł, że te dwie nazwy są bardzo znajome. I obce zarazem. Wiedział, był pewny, że gdzie już je słyszał. Nie pamiętał tylko gdzie dokładnie. Ani kiedy.

Nazwy brzęczały w jego głowie, odbijając się echem po najdalszych zakamarkach jego umysłu.

- Czym jest Czarny Zakon? – zapytał Derek. Cała jego postawa krzyczała napięciem i chęcią walki. Jak zwykle, gdy słyszał o nowym, potencjalnym zagrożeniu.

Stiles przewrócił oczami, zduszając cisnące mu się na usta prychnięcie i kpiące komentarze o smyczy i kagańcu. Coś czuł, że psie żarty nie byłyby danym momencie zbyt dobrze widziane.

- To nie najlepszy czas i miejsce na rozmowę na takie tematy – powiedział Deaton, ignorując warknięcie i błysk czerwieni w oczach Dereka. Weterynarz spokojnie schował broń do kabury, ukrytej pod połami płaszcza.

Stilesowi nie umknął fakt, że kabura była wykonana z czarnej skóry bez zdobień. Nie pasowała do ozdobnego rewolweru. Nie stanowiły kompletu.

- Jak tak o tym wspomniałeś, zdaje mi się, że gdzieś o tym już słyszałem. Tylko nie pamiętam gdzie – powiedział szeryf, zaskakując go tym samym. – Nie mogę sobie przypomnieć.

- Ja też to mam. – przytaknął. – Jestem pewny, że te nazwy dźwięczą znajomo w mojej głowie. Na pewno gdzieś je wcześniej słyszałem. Nie pamiętam tylko kiedy i w jakich okolicznościach. - spróbował podrapać się po głowie. Bandaże bardzo to utrudniały.

Spojrzał z irytacją na opatrzone dłonie. Był beznadziejny. Nie mógł się nawet zwyczajnie, tak po ludzku podrapać. Po psiemu też zresztą nie. A wszystko przez te dwa wielkie bochny, które powinny być jego rękami. Jakoś nie sądził, że proszenie ojca o ulżenie w cierpieniu i podrapanie po karku zostałoby zbyt dobrze przyjęte. Nie chciał sobie nawet wyobrazić min Deatona i członków watahy, gdyby choćby o tym wspomniał na głos. O Dereku nie chciał nawet myśleć.

- To dziwne  - mruknął niewyraźnie Deaton. Jego spojrzenie było nieobecne, gdy przyglądał się obu Stilinskim. Pomiędzy brwiami mężczyzny pojawiła się niewielka zmarszczka, będąca jedynym dowodem na to, że weterynarz nad czymś intensywnie myślał.

- Co jest takie dziwne? – zapytał Scott.

- Fakt, że obaj mają amnezje w tym samym obszarze. Zdają się nie pamiętać rzeczy związanych z przeszłością Claudii. Rozumiałbym Stilesa. Był wtedy zaledwie kilkuletnim dzieckiem. Mógł nie wiedzieć o profesji matki. Zwłaszcza, że ta do bezpiecznych nie należała. Podobnie zresztą jak bycie łowcą, co nie bardzo mi pasuje do całości. Ale omijając Stilesa, jest jeszcze John. A nie ma opcji, że o tym nie wiedział.

- To trochę tak jakby ktoś wymazał im pamięć, nie? Jak w tych filmach sciene fiction. Umieszczają cię na fotelu, przypinają pasami, a na koniec podłączają kablami do wielkiego komputera i ciach! Kasują wybrane wspomnienie.

Scott jako jedyny wydawał się podekscytowany wizją tego, że ktoś gmerał w głowach ich obu.

- No co? To możliwe, nie?– zapytał zaskoczony McCall, gdy wszyscy spojrzeli na niego w milczeniu. Nawet Stiles, któremu niespecjalnie podobała się myśl, że ktoś mieszał w jego umyśle bez jego wiedzy i zgody.

- Nie sądzę żeby ktoś podłączył ich do komputera – powiedział Alan. – Jednakże nie wykluczam możliwości, że ktoś umyślnie wymazał im niektóre wspomnienia. Pewne osoby mogły nie życzyć sobie, żebyście pamiętali rzeczy związane z działalnością Zakonu.

- Akumy? – spytała Reyes.

- Inni członkowie Zakonu? – spróbował Boyd w tym samym czasie.

- Nie sądzę. To nie w ich stylu.

- To zostają już tylko kosmici – palnął Stiles.

- Przestań pierdzielić głupoty. Mamy lepsze rzeczy do robienia niż siedzenie tu z tobą i słuchanie tych bzdur – warknął Derek.

Stiles spuścił głowę. Czuł żal i smutek. Było mu przykro z powodu słów alfy. Niby widział, że po Dereku nie mógł spodziewać się czego innego, ale gdzieś tam głęboko miał nadzieje, że Hale choć trochę, tak minimalnie po ludzku przejmie się jego stanem. Że zapyta jak się czuje i czy czegoś mu nie trzeba. Zapewni, że wszystko będzie ok, bo złapią odpowiedzialnego, zabiją i zakopią sześć stóp pod ziemią. Jakie to było głupie z jego strony. Derek już wcześniej wyjątkowo dobitnie i jasno wyraził się o tym, co o nim myśli. Jeden drobny wypadek niczego nie zmienił.

- Uspokój się Hale. Jeśli masz zamiar warczeć i być dupkiem, równie dobrze możesz to zrobić na zewnątrz – powiedział John i Stiles miał ochotę uściskać za to ojca.

Derek burknął coś jeszcze pod nosem, co brzmiało jak „głupi łowcy” i umilkł.

- To kto próbował namieszać w głowie mojemu najlepszemu przyjacielowi?

Stiles poczuł ciepło na słowa Scotta. Ten wypadek musiał na niego poważnie wpłynąć, skoro był rozchwiany emocjonalnie niczym baba w ciąży. A może to miało związek z tym, że mowa była o jego mamie. Nigdy zbyt dobrze nie znosił rozmów na jej temat. Ojciec zresztą też nie. Prawdopodobnie dlatego tak rzadko o niej wspominali.

- Mam pewne podejrzenia. – głos Deatona brzmiał dziwnie. Cicho i nieobecnie. Sam weterynarz zresztą zachowywał się w nietypowy sposób. Wpatrywał się w nich, jakby zamienili się w jedną, wielką zagadkę, którą trzeba było zbadać. Najlepiej poprzez obserwację i rozebranie na czynniki pierwsze. Stilesowi nie bardzo podobał pomysł z rozbieraniem go. Zwłaszcza w momencie, gdy nie miał na sobie gaci.

- Jakie? – spytał McCall, nie przestając wpatrywać się w Alana, jakby ten znał wszystkie tajemnice świata i miał się nimi zaraz podzielić.

- Podejrzewam, że było w to zamieszane Innocence Claudii.

- Inno… Co takiego? – Derek się skrzywił i pokręcił głową, nie mogąc powtórzyć obcego słowa.

- Innocence. – podsunął spokojnie Deaton.

Stiles potarł skronie, czując nasilający się ból głowy. Wcześniej nie był tak silny, ani intensywny. Niewielkie kłucie i pulsowanie zmieniło się w miażdżący czaszkę łomot i nacisk.

- Innocence – wyszeptał w zamyśleniu, jakby to miało mu pomóc przypomnieć sobie, gdzie wcześniej słyszał to dziwaczne słowo.

Światło wybuchło pod jego powiekami. Ból ścisnął jego pierś, przesuwając się, torując sobie drogę do ściśniętego gardła i zagryzionych do krwi ust. Wydostał się w formie ostrego, rozdzierającego trzewia krzyku. Wrzeszczał, trzymając się za głowę. Zasłaniał dłońmi łzawiące z bólu oczy w nadziei, że to przyniesie mu choć odrobinę  ulgi i odgrodzi go od tego palącego blasku. Nie słyszał niczego. Nie czuł nic poza piekącym, nieopisanym bólem. Nie widział niczego poza tym oślepiającym światłem, które nie znikało nawet po zaciśnięciu powiek. Jego oczy paliły. Piekły jakby ktoś wsadził w nie rozżarzone pręty i próbował wydłubać je tępą, zardzewiałą łyżką jednocześnie. A później przyszła ciemność. I powitał ją z otwartymi ramionami.

Po raz kolejny tej nocy stracił przytomność.

______________________________________________________________

Urlop zakończony z rozmachem :) Mam nadzieję, że tekst wam się podobał i przepraszam za ewentualne błędy. Nadal poszukuję bety. Jeśli ktoś jest chętny, proszę o zostawienie kontaktu lub innej notki, gdzie można daną osobę złapać. Dziękuję!

17 komentarzy:

  1. Już zapomniałam jakby bardzo pokochałam tą serię!!<3 Rozdział świetny powolutku naświetla sprawy z matką Stilesa. Czekam aż Derek przestanie być dupkiem -,- Nie pozostało nic oprócz czekania na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    ~Tini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi z tego powodu miło. A co do Dereka, obawiam się, że jeszcze trochę to zajmie ;)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam
      U-water.

      Usuń
  2. Stilles nie dawaj tak sobą pomiatać. Nie chce Cię, nie lubi, to niech spada na bambus a nie ma ciągle jakieś pretensje. Zobaczysz jak go usadzisz to zaraz spokornieje.To spuszczanie głowy jest najgorszym rozwiązaniem... Ten ból na koniec rozdziału sugeruje że rzeczywiście ktoś zablokował Stilesowi wspomnienia, tylko dlaczego John nie zwija się na podłodze? Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, jakie emocje :D
      Nie ma spojlerów, nic nie podpowiadam. Z czasem wszystkiego sami się dowiecie.
      Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  3. Derek, ty tępy psie. Ja na miejscu Stilesa również bym warczała na Hale'a. W sumie gdyby utrzymać lanon, to tak by się zachował Stilinski.
    W lażdym razie, gdzieś wspominałam, że kocham tę serię. Może nawet więcej, niż trzy razy. Dlatego dziękuje za wstawienie notki!
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Derek u wszystkich wzbudza podobne uczucia XD
      Ja również bardzo dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Cieszy mnie, że wreszcie mogłam przeczytać kolejny odcinek TCCh. Bardzo go polubiłam i z niecierpliwością czekam na następny, być może nieco dłuższy.
    Pozdrawiam
    Mefisto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy. Co do długości to niczego nie obiecuję. Niby wiem już co tam będzie, ale ile mi to zajmie? Nie mam pojęcia.
      Pozdrawiam serdecznie
      U-water.

      Usuń
  5. Nie mogłam się doczekać kontynuacji historii...
    To chyba jedyne, jak do tej pory, opowiadania o tej dwójce, gdzie na każdym kroku mam ochotę udusić tego kundla....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahaha XD
      Zawsze musi być ten pierwszy raz XD

      Usuń
  6. OMG! TAK CHOLERNIE KOCHAM TO OPOWIADANIE!
    Derek może i jest chujem, ale dzięki temu później ich miłość będzie jeszcze większa jak sobie uświadomi, że Mietek to dla niego najważniejsza osoba na świecie i nie umie bez niego żyć *_*
    Mam nadzieję, że uda Ci się napisać kolejny rozdział w najbliższym czasie i może trochę dłuższy bo czuję cholerny niedosyt, a najlepiej całe opowiadanie i od razu możesz dodać *_*
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny i czasu <3

    Agnes V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi skarbie, że gdybym miała takie możliwości, zrobiłabym to bez chwili wahania. Zobaczymy jak z tym wyjdzie. Cieszę się, że ci się podobało.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o nas T.T
    Agnes V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za przypomnienie, już coś dla was wrzucam :*

      Usuń
  8. Jak ja uwielbiam to opowiadanie :) Z rozdziału na rozdział dowiadujemy się coraz więcej, ale żadna zagadka się nie rozwiązuje. Żal mi tylko Stillsa, bo ciągle cierpi z bólu, a jego partner zamiast go wspierać to go tylko dołuje.
    W końcu mogłoby coś dotrzeć do Dereka.
    Mam nadzieję, że Stilles odzyska teraz pamięć i może zyska jakieś umiejętności, dzięki którym nikt już go nie skrzywdzi.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S Mam nadzieję, że wkrótce wstawisz następny rozdział tego cuda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam wrażenie, że kolejny rozdział będzie taki sam. Nowe wątki, pytania i odrobina odpowiedzi ;)
      Bardzo się cieszę, że ci się podoba.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Hej,
    wspaniały rozdział, zaczyna nam się naświetlać cała sprawa z matką Stillsa, czemu tylko zwija się z bólu, czy ma to coś wspólnego, że działa tutaj zasada, o tym że bardzo chce sobie wszystko przypomnieć? niech Derek przestanie być dupkiem... a w zasadziw mam wizję Derek w końcu przestaje być dupkiem, dostrzega Stillsa, ale teraz ten ma go w głębokim powarzaniu... i się nie przejmuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń