Takie maleństwo na miły początek dnia. Buziaki :*** Tytuł pochodzi w wiersza Jana Brzechwy "Wilk".
Stiles wpadł do domu jak burza, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Nie przejmował się faktem, że krok za nim szedł Scott, który zapewne wyłącznie dzięki wilkołaczym zdolnościom, uniknął permanentnego zniekształcenia nosa.
- Stary, co z tobą? - zapytał McCall, wchodząc bez zaproszenia. Jak zwykle nie rozumiejąc aluzji, że chciał zostać sam.
- Co ze mną? Co ze mną!? Lepiej zapytaj co z nim! Zresztą sam słyszałeś! Nie idę, bo jestem zwykłym człowiekiem, a oni są przecież zbyt słabi, by mierzyć się z tak wielkim niebezpieczeństwem. Tylko ciekawe, że właśnie dzięki temu słabemu człowiekowi wiecie teraz, jak poradzić sobie z szalejącym w Beacon sukubem.
- Daj już spokój. Derek zwyczajnie się o ciebie martwi. To taki jego sposób na okazywanie troski. Wiesz przecież jaki jest.
- Jaki jest? Już ja ci powiem jaki jest. Derek to największy prymityw jakiego w życiu widziałem, ustępuje miejsca jedynie Jacksonowi, a to naprawdę ogromne osiągnięcie. Jest arogancki, chamski, agresywny i niecierpliwy. Ma zatwardzenie emocjonalne, a jego wyrzuty sumienia i kolosalne pokłady agresji byłyby wstanie zalać połowę kontynentu. W dodatku używa jakiegoś nieznanego dialektu i serii znaków, które są wstanie zrozumieć jedynie inni posiadacze nieokiełznanych brwi. Jest wkurwiającym, tępym osobnikiem, który nawet po latach znajomości i ciągłego powtarzania, nie jest wstanie zrozumieć, że do cudzego domu wchodzi się kulturalnie drzwiami, a nie włamuje oknem. Jest wredny, opryskliwy i nigdy nie słucha dobrych rad, ładując się bez planu w każde zagrożenie i lecąc na łeb, na szyję zawsze w sam środek walki.
- Przyznaj w końcu, że zwyczajnie go kochasz i się o niego martwisz.
- A żebyś wiedział. I to jak jasna cholera.
- Stary, co z tobą? - zapytał McCall, wchodząc bez zaproszenia. Jak zwykle nie rozumiejąc aluzji, że chciał zostać sam.
- Co ze mną? Co ze mną!? Lepiej zapytaj co z nim! Zresztą sam słyszałeś! Nie idę, bo jestem zwykłym człowiekiem, a oni są przecież zbyt słabi, by mierzyć się z tak wielkim niebezpieczeństwem. Tylko ciekawe, że właśnie dzięki temu słabemu człowiekowi wiecie teraz, jak poradzić sobie z szalejącym w Beacon sukubem.
- Daj już spokój. Derek zwyczajnie się o ciebie martwi. To taki jego sposób na okazywanie troski. Wiesz przecież jaki jest.
- Jaki jest? Już ja ci powiem jaki jest. Derek to największy prymityw jakiego w życiu widziałem, ustępuje miejsca jedynie Jacksonowi, a to naprawdę ogromne osiągnięcie. Jest arogancki, chamski, agresywny i niecierpliwy. Ma zatwardzenie emocjonalne, a jego wyrzuty sumienia i kolosalne pokłady agresji byłyby wstanie zalać połowę kontynentu. W dodatku używa jakiegoś nieznanego dialektu i serii znaków, które są wstanie zrozumieć jedynie inni posiadacze nieokiełznanych brwi. Jest wkurwiającym, tępym osobnikiem, który nawet po latach znajomości i ciągłego powtarzania, nie jest wstanie zrozumieć, że do cudzego domu wchodzi się kulturalnie drzwiami, a nie włamuje oknem. Jest wredny, opryskliwy i nigdy nie słucha dobrych rad, ładując się bez planu w każde zagrożenie i lecąc na łeb, na szyję zawsze w sam środek walki.
- Przyznaj w końcu, że zwyczajnie go kochasz i się o niego martwisz.
- A żebyś wiedział. I to jak jasna cholera.
Nieokiełznane brwi są najlepsze! ^-*
OdpowiedzUsuńHahaha XD
UsuńStęskniłam się za Twoimi Sterekami :) Brwi Dereka zawsze są boskie a Stilles cudownie się denerwuje :) Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńMuszę się z tobą zgodzić.
Również dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Haha :D
OdpowiedzUsuńBrwi Dereka wszystko wyrażą xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Zgadzam się, bez nich to już nie Derek :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Hej,
OdpowiedzUsuńno Stilles zawsze się martwi i te brwi Dereka są świetne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia