Betowała cudowna strzalka14 :*Przepraszam, że w ubiegłym tygodniu nic się nie ukazało, ale nie miałam siły siadać do komputera w taki gorąc.
Patrzył zachwycony w ciepły, jasny
blask. Syczące drobiny migotały, odrywając się od postrzępionej kulki
białego płomienia, na chwilę rozświetlając otoczenie, dając tym samym
uczucie ciepła i radości, które po chwili znikało, wraz z jego
zgaśnięciem. Pozostawiając tym samym Stilesa pogrążonego w ciszy i
ciemności. Pozostawiając go samotnym. Tylko niewielka smuga dymu,
drażniąca jego nos, świadczyła o tym, że jeszcze chwilę temu otaczał go
radosny, przyjemny blask zimnych ogni. Tak, jak tylko wspomnienia i ból w
sercu były jedynym śladem po wielkiej miłości, która miała trwać przez
resztę ich życia, a skończyła się po niespełna roku.
Derek go zostawił.
Porzucił go, jak niechcianą, zużytą zabawkę. Pozostawił samego, w ciemności zapomnienia, tylko po to, by raz na jakiś czas zadzwonić do niego z żądaniem pomocy, dając mu tym samym chwilową nadzieję, że jednak jest mu do czegoś potrzebny, że o nim nie zapomniał i nadal coś dla niego znaczył.
Ale to znikało. W chwili, gdy Derek otrzymywał to, czego potrzebował, na powrót o nim zapominał. Zostawiał go pogrążonego w bólu i rozpaczy. Z rozdrapanymi ranami na sercu, które nie mogły się w spokoju zagoić, co chwilę rozrywane ciągłymi powrotami alfy.
Derek był niczym te zimne ognie. Gdy tylko się pojawiał, życie Stilesa nabierało blasku. Alfa błyszczał w jego oczach, rozświetlając sobą jego ponurą egzystencję, a gdy znikał, ciemność wokół stawała się jeszcze bardziej nieprzenikniona, niż była wcześniej.
I choć Stiles tak bardzo chciał się uwolnić od tego blasku, przestać się w niego wpatrywać z takim zachwytem, to nie potrafił. Nie potrafił zapomnieć o tym, co było między nimi. Nawet teraz, gdy Derek był już związany, on nie potrafił przestać na niego patrzeć.
Bo tylko obecność Dereka choć na chwilę rozjaśniała otaczającą go ciemność beznadziei i bólu.
Derek go zostawił.
Porzucił go, jak niechcianą, zużytą zabawkę. Pozostawił samego, w ciemności zapomnienia, tylko po to, by raz na jakiś czas zadzwonić do niego z żądaniem pomocy, dając mu tym samym chwilową nadzieję, że jednak jest mu do czegoś potrzebny, że o nim nie zapomniał i nadal coś dla niego znaczył.
Ale to znikało. W chwili, gdy Derek otrzymywał to, czego potrzebował, na powrót o nim zapominał. Zostawiał go pogrążonego w bólu i rozpaczy. Z rozdrapanymi ranami na sercu, które nie mogły się w spokoju zagoić, co chwilę rozrywane ciągłymi powrotami alfy.
Derek był niczym te zimne ognie. Gdy tylko się pojawiał, życie Stilesa nabierało blasku. Alfa błyszczał w jego oczach, rozświetlając sobą jego ponurą egzystencję, a gdy znikał, ciemność wokół stawała się jeszcze bardziej nieprzenikniona, niż była wcześniej.
I choć Stiles tak bardzo chciał się uwolnić od tego blasku, przestać się w niego wpatrywać z takim zachwytem, to nie potrafił. Nie potrafił zapomnieć o tym, co było między nimi. Nawet teraz, gdy Derek był już związany, on nie potrafił przestać na niego patrzeć.
Bo tylko obecność Dereka choć na chwilę rozjaśniała otaczającą go ciemność beznadziei i bólu.