sobota, 25 listopada 2017

Kitty kitty Stiles - Rozdział 5

Rozdział betowała niezrównana strzalka14 :*
  
Jak się okazało Stiles nawet z kawałkiem futra nad tyłkiem i myszami zamiast mózgu nadal był geniuszem. Zaklęcie, które znalazł wyjaśniało wszystko to, co ostatnimi czasy działo się w Beacon Hills. Spełnienie dwunastu dziewic bez odbierania im niewinności, sok z granatu i pukle włosów wybranka lub wybranki, były tylko kilkoma z potrzebnych składników do wyjątkowo ohydnego zaklęcia miłosnego.

Peterowi na samą myśl wypicia takiego świństwa robiło się niedobrze. Zwłaszcza, że według receptury, włosy nie mogły pochodzić z głowy, a innego, bardziej niedostępnego miejsca.

W momencie, gdy wiedzieli już, na czym stoją i czego szukają, wyśledzenie początkującej wiedźmy nie było trudnym zadaniem. Wystarczyło wysłać kilku młodszych członków watahy po okolicznych imprezach i nakazać im mieć oczy szeroko otwarte. Co dziwne, to Scottowi udało się zlokalizować sprawczynię. Był to jednak czysty przypadek, z którego Peter zamierzał nabijać się jeszcze przez kilka następnych dni, jeśli nie tygodni. A to dlatego, że McCall nieświadomie wypił drinka przeznaczonego dla Isaaca, a ten skapnął się, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy Scott zaczął nazywać go uroczą lisiczką, na co siedząca obok nich dziewczyna zerwała się z miejsca, wiejąc gdzie pieprz rośnie.

Peter miał nigdy nie zapomnieć bordowego odcienia twarzy Laheya, gdy ten przyznawał się, w jaki sposób dorwali wiedźmę i wyjaśniał powód, dla którego przytaszczył do posiadłości nieprzytomnego McCalla z sińcem na pół twarzy, który dziwnie pasował wielkością i kształtem do dłoni Isaaca. A że znak nie zdążył jeszcze zniknąć, świadczyło to tylko o tym, że Lahey musiał być naprawdę mocno wkurzony, gdy go policzkował.

Nie mniej jednak wiedźma została wytropiona i zakatrupiona. W mieście zapanował względny porządek oraz spokój taki, jaki mógł panować między watahą wilkołaków i łowcami na niewielkim kawałku terenu bez pozabijania siebie nawzajem. I wszystko byłoby pięknie, ładnie i cacy, gdyby nie jeden, mały problem.

Stiles nadal nie stał się człowiekiem. A przynajmniej nie bardziej od dnia, gdy Peter znalazł go po raz pierwszy nagiego w swoim łóżku. Wszyscy byli zaniepokojeni tym faktem, zwłaszcza szeryf, któremu wyjątkowo nie leżało mieszkanie samemu. Peter był zdania, że problem by nie istniał, gdyby ojciec Stilesa wreszcie się spiknął z Melisą i z nią zamieszkał. Jednak to nie John najgorzej znosił kotowatość Stilesa, a Derek. Alfa dostawał coraz większej paranoi, widząc kocią sierść dosłownie wszędzie. Na meblach, pod prysznicem, w muszli klozetowej, a nawet w swojej szufladzie z bielizną. I nie, Peter wcaaaale nie wiedział jak ona się tam znalazła.

Chociaż dokuczanie Derekowi i nabijanie się z tej jego kociej fobii z początku było zabawne, tak po kilku tygodniach straciło swój urok. Stałe powtarzanie tych samych kawałów i psikusów zrobiło się zwyczajnie nudne, a oglądanie wiecznie skrzywionej miny alfy codzienne i monotonne. Peter zaczynał coraz bardziej tęsknić za dawnym Stilesem. Brakowało mu przeciwnika do słownych przepychanek i sprzymierzeńca w uspołecznianiu Dereka. Co więcej kocia przylepność nastolatka zaczynała być dla niego odrobinę problematyczna, zwłaszcza, że Stiles nie był już puchatym kłębkiem futra, a młodym mężczyzną z odrobiną egzotycznych, niecodziennych dodatków i awersją do noszenia ubrań. Zwłaszcza w sypialni Petera. Nic zatem dziwnego, że starszy Hale stał się sfrustrowany i jeszcze bardziej upierdliwy niż zwykle. Jego sypialnia przestała być oazą spokoju, a stała się pokojem kusiciela w postaci nagiego nastolatka, patrzącego na niego wielkimi, mokrymi oczami i mruczącego z przyjemności ilekroć Peter go dotknął. Sesje masturbacji pod prysznicem przestały być wystarczające. Noc nie przynosiła ukojenia, gdyż zasypiał z ramionami pełnymi ciepłego, mruczącego Stilesa, wciskającego swój futrzasty tyłek w jego krocze, a wizje senne z nastolatkiem w tle potęgowały jedynie jego niesłabnącą potrzebę. Poranki stały się koszmarem, gdyż zawsze budził się przy dźwiękach mruczenia i uczucia wilgotnego języka na szyi i podbródku. Ten dzień nie był wyjątkiem. Obudził się przed budzikiem, czując ciepło i wilgoć w okolicy krtani. Ciepły język wolnymi, metodycznymi ruchami przejeżdżał po jego szyi. W powietrzu unosił się ciężki zapach jego podniecenia, który zmieszał się z odrobinę słodką i maślaną wonią sennego Stilesa. Do jego uszu dochodził cichy odgłos gardłowego mruczenia, powodując, że jęk zamarł mu na ustach. Jego pełny członek stwardniał jeszcze mocniej, a jądra uniosły się i ścisnęły boleśnie.

Peter syknął przez zęby, odwracając się na drugi bok. Zagryzł wargi i wbił paznokcie w dłoń, starając się odrobiną bólu zminimalizować podniecenie.

- Miau? - Stiles miauknął i otarł się policzkiem o jego policzek oraz bark w kociej formie przywitania.

Peter spojrzał na niego kątem oka i uśmiechnął się niepewnym uśmiechem, przeklinając się za swoją słabą samokontrolę. Jednak widok tej zarumienionej od snu twarzy, pełnych, różowych warg i błyszczących, jeszcze odrobinę sennych, orzechowych oczu był ponad jego wilkołacze siły. Jęknął boleśnie i potrzebująco, kuląc się jeszcze bardziej i odgradzając od niczego nierozumiejącego Stilesa.

- Miau? - Chłopak szturchnął go nosem w kość policzkową i oparł podbródek na jego ramieniu.

- Idź się ubrać i daj mi jeszcze spać - powiedział, zakrywając zarumienioną twarz wolną ręką w płonnej nadziei, że w ten dziecinny sposób odgrodzi się choć na chwilę od otaczającego go świata.
Peter nie był zbytnio zdziwiony, gdy w odpowiedzi usłyszał tylko zirytowane, zniesmaczone fuknięcie, po czym Stiles przylgnął do jego pleców, zarzucając na niego rękę i nogę.

Normalnie w takiej sytuacji Peter rzuciłby jakiś sarkastyczny komentarz o tym, jaką to krzyżówką kota i ośmiornicy był Stiles, ale nie tego dnia. Tego poranka nie mógł się na to zdobyć. A wszystko za sprawą boleśnie pulsującego, cieknącego członka, który za nic miał jego wrogie spojrzenia i złorzeczenia pod swoim adresem. Zrobiło się tylko gorzej w chwili, gdy Stiles zaczął go wąchać. Nozdrza nastolatka poruszały się, gdy węszył, wodząc nosem po skórze Petera.

- Co ty robisz? - zapytał niepewnie, marszcząc brwi w zamyśleniu i dezorientacji. Mars na jego czole tylko się pogłębił, gdy Stiles ściągnął z niego kołdrę i przekrzywiając na bok głowę w typowym kocim geście, popatrzył na jego fiuta jakby ten był wyjątkowo dziwnym i ciekawym zjawiskiem.

- Głupi kot - burknął Peter, naciągając na siebie ponownie kołdrę. Nastolatek tylko się na to zmarszczył, patrząc na niego obrażonym wzrokiem. Szarpnął kołdrę, zrzucając ją na podłogę, po czym ponownie spojrzał na Petera z jawnym wyzwaniem i prowokacją. Jakby oczekiwał, że Hale zaraz na niego nakrzyczy lub spróbuje wstać i podnieść przykrycie. A skąd Peter to wiedział? Niejednokrotnie przerabiali już oba scenariusze. Tego dnia jednak mężczyzna nie był w nastroju na przepychanki kończące się bitwą na poduszki, toną latającego dookoła pierza oraz wściekłymi krzykami Reyes, by przestali się seksić i dali jej spać.

- Stiles, daj mi spokój, nie dzisiaj - mruknął Peter, zarzucając poduszkę na głowę.

- Miau? - miauknął prosząco chłopak, kładąc się na nim.

- Nie.

- Miau?

- Nie.

- Miaaau.

- Powiedziałem nie. - nie zamierzał zmienić zdania.

Stiles fuknął, schodząc z niego.

- No nareszcie - burknął Peter, układając poduszkę z powrotem pod głową i wygodnie się na niej moszcząc. - No - mruknął, po czym zamarł i zesztywniał, gdy coś otarło się o jego sztywny członek. Spojrzał w dół, gdzie Stiles trącał kostkami zgiętych palców jego penisa.

- Czy możesz mi powiedzieć, co ty do jasnej... O ja pierdolę! - jego wypowiedź została brutalnie przerwana i zmieniona w jeden, przeciągły jęk, gdy Stiles polizał główkę penisa Petera, oblizując się na smak sączącej się z niego cieczy.

8 komentarzy:

  1. To musi być męczące nie ma bata:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zabawny rozdział :D
    Peter niby taki nie wzruszony, a jednak uległ Stillsowi ;)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze XD W końcu! Cudny rozdział <3 Reakcja Petera bezcenna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że ci się spodobało :)

      Usuń
  4. Skończyć w takim momencie?? Umieram! Ja chcę ciąg dalszy(chcę to za mało powiedziane- ja potrzebuję kontynuacji)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    o tak Peter jest taki sfrustrowany, Stilles chyba dobrze się bawi, tak to trącenie tak jakby się bawił bosko
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń