Koszmar Deucaliona

- … Mój tata mnie uwolni, zobaczysz! Przyjdzie tu i porozrywa was na strzępy! Udusi was waszymi własnymi flakami! Tata jest najsilniejszym i najszybszym alfą na świecie! Pokona was…! - Uprowadzony malec nie przestawał gadać. I choć z początku niezmiernie to Deucaliona bawiło, po godzinie zaczęło być irytujące, a po dwóch doprowadzało do szału nawet jego najbardziej cierpliwe alfy. A najgorsze było to, że nijak nie dało się gówniarza uciszyć. Alfa, która ośmieliła się spoliczkować dzieciaka, padła u jego stóp z roztrzaskaną czaszką, uderzona zaklęciem ochronnym.

Głupia krowa.

To było do przewidzenia, że Stilinski – omega, która urodziła tego dzieciaka w jakiś sposób zabezpieczyła go przed porwaniami. Hale doskonale wiedział, co robił, wybierając sobie iskrę na partnera i ojca swoich młodych.

- Zamknij się! – warkną Aiden, dopadając związanego dzieciaka. Po chwili odskoczył od niego z krzykiem, trzymając się za ramie, które trzymało się na szczątkach kości i mięśni.

- Idioci – powiedział pod nosem alfa alf, kręcąc głową na głupotę członków swojej watahy.

Podszedł do dziecka i uklęknął obok niego z dobrodusznym uśmiechem.

- Bardzo cię za niego przepraszam. Aiden jest agresywnym, niecierpliwym szczeniakiem, który pomimo wieku nie jest mądrzejszy od trzylatka. – Chłopiec uśmiechnął się kpiąco na jego słowa, nie spuszczając jednak z niego uważnego spojrzenia.

Mądry dzieciak.

- Ty za to jak na swój wiek jesteś niezwykle inteligentny. Ile masz lat? Cztery? Pięć?

- Sześć – burknął oburzony chłopiec.

- Sześć? – Udał zdziwienie. – W takim razie jesteś już dużym wilkiem.

Dzieciak potaknął, rumieniąc się na policzkach.

To było do przewidzenia.

- Powiedz mi, czy nie jesteś może głodny, albo nie chce ci się może pić? Ci idioci z pewnością cię nawet o to nie zapytali. A przecież jesteś naszym gościem.

- Gościem? – prychnął dzieciak, szarpiąc się w więzach. – W dość dziwaczny sposób traktujecie gości. Mój tatuś nigdy nie witał w taki sposób przedstawicieli innych watah.

- Tak. – Nachylił się bliżej malca, by móc spojrzeć mu w oczy. – Z tym, że ci goście zapewne nie chcieli skłonić twojego taty do tego, żeby do nich dołączył.

- Próbowali. Jednak nie byli na tyle tępi, by próbować porywać mnie, czy tatusia. – Gówniarz wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, gdy Deaucalion się na niego zamachnął, powstrzymując się w ostatnim momencie. Alfa alf ryknął rozjuszony i uderzył w pierwsze, co napotkał. Pech chciał, że był to Bogu ducha winny członek jego watahy.

Młody Hale śmiał się widząc jego złość i bezradność.

- Jestem już zmęczony. Zaśpiewaj mi kołysankę – powiedział malec po chwili.

- Co? – Deaucalion zamrugał zaskoczony.

- Zaśpiewaj mi kołysankę.

- Nie.

- Zaśpiewaj.

- Nie! – warknął, błyskając w stronę dzieciaka czerwonymi tęczówkami. Ten na to ułożył usteczka w podkówkę i wybuchnął głośnym płaczem.

- Przestań!

- Zaśpiewaj!

Alfa zwiesił ramiona zrezygnowany. Nie miał już sił walczyć ze szczeniakiem.

- A obiecujesz, że będziesz cicho?

Malec potaknął gorliwie.

Deucalion westchnął i zaczął śpiewać - “Twinkle, twinkle, little star. How I wonder what you are…”

- Nie umiesz śpiewać.

- Mam rozumieć, że ty potrafisz lepiej?

- Oczywiście. Posłuchaj…


Gdy godzinę później Derek wpadł wraz z watahą Hale do magazynu, zastał swojego syna siedzącego nad śpiącym Deucalionem. Spojrzał na dziecko zdezorientowany.

- No co? Wujek Deu nie potrafił śpiewać kołysanek. Musiałem go tego nauczyć.

18 komentarzy:

  1. Rewelacja :) Końcówka wymiata :)
    Sześciolatek, a uśpił swoich wrogów, dzieci rządzą xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, padłam... Już wiem co zrobię jak mnie porwą...

    OdpowiedzUsuń
  3. No po prostu śmiech mnie ogarnął i nie chciał puścić. Na wspomnienie efektu nauki śpiewania wybuchał we mnie wciąż od nowa.
    Rozbawiłaś mnie ..........
    Pozdrawia Mefisto.
    PS.
    Mam nadzieję, że pojedynek wygrałaś......
    Mefisto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęłam drugie miejsce :)
      Cieszę się, że tekst cię rozbawił.
      Dziękuję i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  4. Omg... Cudowna scena. Ktos o tym i o tobie powinien pisac serenady ;)
    Boski pomysl. Zycze dalszej weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż nie wiem co powiedzieć...
      Chyba tylko dziękuję :)
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  5. O DZIZAS JA BYM CHCIAŁA TAKI PARING NA DLUZEJ. To znaczy nie z dzieciakiem, ale skurczybyk Deucalion jest...na swój sposob uroczy. Może by go gdzieś upchnąć, żeby został na dłuzej. W sensie w jakimś paringu ;D
    Tak czy siak słodko max na końcu, rozplynelam sie <3
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz rozwinąć tą myśl? Zawsze chętnie czytam nowe pomysły.
      Dziękuję i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  6. Oj no... Bo fajnie by mi się czytało... Jakby taki jakiś dzieciak rozczulił takiego "skurczybyka Deucaliona". No wiesz... na początku to by wszystkich pozabijał. A pozniej jednak nie, bo by mu trochę rozmiękło serduszko. Ale mogło by być za pózno? Czy coś xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... To bardziej pasuje mi do Petera niż Deucaliona. Jakby nie było Deucalion jest też ojcem, a skoro nie był wstanie poradzić sobie ze swoimi własnymi synami, nie sądzę by widok małego dziecka zbytnio go rozczulił.
      Ale pomysł sam w sobie nie jest zły :)

      Usuń
    2. W sumie chyba masz rację, że bardziej pasuje to do Petera ; )))

      Usuń
  7. Rozbrajające w każdym calu. Końcówka wymiata. Pomysł świetny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko jaki mały szatan! Chyba na miejscu Deucaliona odstawiłabym go do domu z dodatkową dopłatą 😆 Najpierw mały diabeł a potem słodziak: pośpiewj mi... hehe. Super :) Bardzo dziękuję 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobało :)
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  9. Hej,
    o tak świetnie, młody bardzo mądry, a Stiliński zabezpieczył syna przed próbami skrzywdzenia go...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń