3. "Nic"

Derek siedział obrażony przed telewizorem, udając, że bardzo interesuje go ten strasznie nudny film przyrodniczy, który oglądał. Zdążył wywnioskować z niego tylko tyle, że jest o kojotach zamieszkujących park narodowy Yellowstone. Ukradkiem przyglądał się Stilesowi, który od rana kręcił się po domu bez celu i warczał na każdego, kto miał nieszczęście wejść mu w drogę. A przecież to on był złym wilkiem w tym związku. Był alfą! I nie zamierzał dawać ustawiać się po kątach człowiekowi, nawet jeśli ten był jego mężem i Derek kochał go ponad życie.

- Derek – Stiles zagadnął go po ponad godzinnym milczeniu.

Derek zacisnął szczęki, udając, że jest zaabsorbowany oglądaniem programu.

- Derek, muszę coś ci powiedzieć – jego mąż spróbował ponownie z tym samym skutkiem.

Derek nie zamierzał zbyt szybko odpuścić Stilesowi.

- No Derek. Dereczku – młodszy mężczyzna podszedł do niego i przysiadł na oparciu fotela.

- Dereczku. Derusiu – Stiles próbował dalej, ale on był twardy. Nie zamierzał ustąpić.

- Derusiu. Misiu Derusiu – jego szczęka zadrżała przy ostatnim określeniu. I jak on miał się długo gniewać na swojego ukochanego, gdy ten tak słodko się do niego zwracał?

- Kochanie – zamruczał Stiles, zsuwając się na jego kolana.
I tego było już dla niego zbyt wiele.

- Co?

- Nic – Stiles uśmiechnął się drżącym uśmiechem i wcisnął mu w dłoń kawałek materiału, po czym czmychnął z pokoju tak szybko, jakby goniła go wataha wilkołaków.

Derek spojrzał za Stilesem zaskoczony jego dziwnym zachowaniem. Wzruszył ramionami i skupił się na swojej zaciśniętej pięści. Zastanawiał się co też znowu wymyślił jego niemożliwy mąż. Rozchylił palce i aż wstrzymał oddech, gdy zrozumiał co to takiego.

W dłoni trzymał parę mięciutkich, niebieskich, niemowlęcych bucików z białymi pomponami.

Zerwał się z kanapy i pognał na piętro w ślad za ukochanym. Musiał dorwać Stilesa. A tuż po tym jak już go wyprzytula, wycałuje, zmolestuje i po raz kolejny oznaczy jako swojego, zamierzał z nim poważnie porozmawiać o tym całym „niczym”.

Bo to całe „nic” sprawiło, że stał się najszczęśliwszym wilkiem pod słońcem.

8 komentarzy:

  1. Zmolestuje go.... hahaha!!! Już to widzę.... ale dziecko jednak skądś się wzięło..... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, pełne humoru. W sumie to poczytałabym długiego, dobrego mprega z nimi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mpregów z tą dwójką pojawi się jeszcze sporo, nie obiecuję jednak, że będą one dłuższe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :)
    Główni bohaterowie są niesamowici :)
    Śmieszne, lekkie opowiadanie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    o matko to było boskie, tak tak derusiu, misiu derusiu będziesz tatusiem, a stills te jego podchody... tak derek bardzo się ucieszył, najpierw zmolestuje, wyciskanie, a potem porozmawia o tym nic...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń