Plan Jacksona

Scott z przerażeniem wpatrywał się w szare, pokryte nalotem rdzy, pancerne drzwi, które jako jedyne oddzielały ich od szurniętego alfy w swojej wilczej postaci. Derek kompletnie oszalał. Rzucił się na nich z zębami i pazurami, chcąc rozszarpać na strzępy. I to nie była zabawa, czy trening. Hale autentycznie chciał ich zabić. McCall widział to w jego czerwonych, rozwścieczonych ślepiach, zanim ruszył za nimi w pogoń. Nie wiedział jakim cudem udało im się tu dotrzeć i schować bez większego uszczerbku na zdrowiu, ale dziękował za to wszelkim bogom i bóstwom.

- Co robić? - mruknął sam do siebie, poprawiając leżącego mu na ramieniu, bezwładnego i nieprzytomnego Stilesa. Jego przyjaciel miał nieszczęście dostać rykoszetem jakiegoś zaklęcia, którym wiedźma rzuciła w Dereka.

Scott nadal nie wiedział, co działo się ze Stilinskim i nie miał czasu, by to sprawdzić, podczas gdy oszalały alfa próbował sforsować drzwi.

Musieli coś szybko wymyślić, bo z każdym kolejnym uderzeniem ze ścian odpadały coraz większe fragmenty tynku, a drzwi wraz z framugą trzeszczały przeraźliwie.

- Co robić? Co robić? - powtarzał pod nosem, szukając drogi ucieczki. - Cholera, Stiles! Że też musiałeś dać się załatwić właśnie w chwili, gdy potrzebujemy twojej pomocy. Nie mam pojęcia, jak się stąd wydostać!

- No to jesteśmy w ciemnej dupie - powiedziała Erica, nie przejmując się faktem, że obok niej stoi jej ciemnoskóry chłopak.

- Mam plan - odezwał się niespodziewanie Jackson.

- Jaki?

- Podrzucimy Derekowi Stilinskiego. Hale go zeżre, a my w między czasie przemkniemy niepostrzeżenie.

- Ta, a później Derek obedrze nas ze skóry, rozczłonkuje, a na koniec jeszcze wytnie serca tępą łyżką, za niedopilnowanie jego drogiego partnera. Nie, dzięki. Już wole dać się zagryźć na amen - prychnęła Reyes, wydymając krwistoczerwone wargi i krzyżując ręce pod wydatnym biustem, tylko go uwydatniając.

Scott szybko odwrócił wzrok.

- Za dużo czasu spędzasz ze Stilesem - dziewczyna ponownie prychnęła, słysząc wyprany z wszelkich emocji głos Boyda.

McCall zawsze się zastanawiał, jak Vernon to robił. Czy to była wyuczona umiejętność zachowania zimnej krwi, czy niedbałość o własny los i życie?

- Macie lepszy pomysł? - warknął Jackson. - Bo kończy nam się czas - wskazał na miejsce łączenia framugi ze ścianą, gdzie powstała spora dziura, w której pojawi się fragment czarnego, wilczego pyska i ziejące czerwienią oko, patrzące na nich z obietnicą śmierci.

Scott przełkną głośno ślinę. Czuł jak kończyny zaczynają mu drżeć ze strachu. Był pewny, że jeszcze jakiś czas temu, zanim stał się wilkołakiem, taka sytuacja skończyłaby się potwornym atakiem astmy, którego nie przeżyłby bez inhalatora.

Albo nawet dwóch.

- Ale wy jesteście tępi - Lydia przyglądała im się, z politowaniem kręcąc głową, zapewne znowu uważając ich za bezrozumne formy życia. - Jackson ma rację. Po prostu oddajcie Derekowi partnera.
- McCall dojrzał poszerzający się uśmiech Whittemoora. - To wcale nie dziwne, że Hale szaleje, skoro przetrzymujecie siłą jego bratnią duszę z daleka od niego. W dodatku RANNĄ bratnią dusze.

Scott zamrugał parokrotnie kompletnie osłupiały.

Dlaczego sam na to wcześniej nie wpadł?

12 komentarzy:

  1. Mmm jejciu uwielbiam cie! Wchodze tak a sprawdze moze jest cos ciekawego na blogach i co widze? Wpis! Mniam... Chcialabym widziec jak derek w wilczej postaci podbiega do nieprzytomnego stilesa i go lize po twarzy... Sweet!!:3 zycze weny!! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję *^-^*
      Tak, to musiałoby być słodkie :)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  2. Powiało grozą.... <3 Po przeczytaniu całego tekstu mam w głowie tylko jedno pytanie: kto odważny otworzyły drzwi Derekowi???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD Dobre pytanie. Sądzę, że tylko Lydia by się na to odważyła. A Jackson ku swojej wielkiej satysfakcji, wypchnął nieprzytomnego Stilesa.

      Usuń
  3. Kiedyś mnie zabijesz 😱😱 Uwielbiam te miniaturki, z resztą przez ciebie zaczęłam oglądać Teen Wolf ale to się nie umywa do twojej wersji ❤ Teraz mam tylko jedno marzenie by w którejś miniaturce był od deski do deski opisany chociaż jeden stosunek Stereka, błagam więc nie pozwól by moje delikatne serce ciągle biło jak szalone od moich wyobrażeń co się dzieje potem między Stilinskim a Derekiem 😍
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ogromnie mnie to cieszy :D
      Mogę cię zapewnić, że taki tekst już niebawem znajdzie się na blogu. Czeka tylko na swoją kolej. Z tego, co pamiętam będzie nosił nazwę Ruja. Wydaję mi się, że nazwa mówi sama za siebie :)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  4. Chyba zauważyłaś miła autorko świetnej serii, że moje komentarze pojawiają się sporadycznie, nie mniej jestem pod wrażeniem Twojego warsztatu i zaskakujących zakończeń Twoich opowiadań.
    Proszę pisz nadal tak świetne opowiadania.
    Veny życzę.
    Mefisto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że ci się podoba. Dla mnie świadomość, że jesteś tu ze mną i cieszysz się tym, co wrzucam jest największą nagrodą.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  5. Haha :D
    Scott musiał mieć zabójczą minę, gdy zrozumiał w czym rzecz. Partner to w końcu świętość :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Scott od zawsze był dla mnie taką jedną wielką ciapą, z zewnętrznym mózgiem zwanym Stiles.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

      Usuń
  6. Hej,
    wspaniale, parter to świętość, kto otworzył drzwi, aż sobie wyobraziłam Dereka wbiegąjacego, sprawdzającego, liżącego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Bardziej widziałam to jako wyrzucenie Stilesa za drzwi i czekanie aż Derek się uspokoi. Niewykluczone, że właśnie na twój sposób :)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam.

      Usuń