Tylko ciebie chcę - Rozdział 1

Pierwszy raz, gdy Stiles spotkał Dereka, miał zaledwie dziesięć lat. To było jego pierwsze spotkanie z wilkołakami. Łowcy zawierali sojusz z watahą zamieszkującą okolice Beacon Hills. Po tym jak za sprawą Deucaliona zginęła jego mama, kilkoro Argentów i połowa rodziny Hale, obie strony doszły do wniosku, że najwyższy czas zacząć współpracować. Na zgromadzeniu zjawili się wszyscy łowcy zamieszkujący okolice i każdy wilkołak. Oni dwaj też tam byli. Stiles jako, że był synem miejscowego szeryfa i jednego z najbardziej nieustępliwych łowców jakich znano, a Derek jako najstarszy i właściwie jedyny syn miejscowego alfy – Talii Hale, która zginęła w czasie pożaru ich rezydencji przed paroma tygodniami.

Derek z początku nie wyglądał mu na wilkołaka. Ot przeciętny nastolatek, starszy od niego nie więcej niż pięć, sześć lat. A przynajmniej tak sądził, dopóki nie spotkały się ich oczy.

Stiles poczuł wtedy przepływający mu po plecach dreszcz i odruchowo mocniej złapał się koszuli ojca, zza którego się wychylał. Zielone oczy Dereka zmieniły kolor na złoty. Zdawało się, że świeciły w zapadającym zmroku. Gęste, ciemne brwi nastolatka zmarszczyły się, niemal stykając się ze sobą nad jego prostym nosem, a na twarzy pojawił się gniewny wyraz.

Stiles nie wiedział co takiego zrobił, że rozgniewał nastolatka. Czy młodemu wilkołakowi przeszkadzał sposób w jaki na niego patrzył, czy to, że był łowcą? Nie miał pojęcia. Pewny był tylko tego, że przyjaciółmi to oni szybko nie zostaną.

Drugi raz, gdy stanął z Derekiem Hale twarzą w twarz, miało miejsce niedługo po pogryzieniu przez wilkołaka jego najlepszego przyjaciela. Wraz ze Scottem mieli głupi pomysł szukania ciała w lesie późną nocą. Na ich nieszczęście, znaleźli je. A wraz z nim oszalałego alfę – Petera Hale, który ugryzł Scotta.

Stiles do tej pory nie miał pojęcia, jak to się stało, że nie został ugryziony, ale dziękował wszystkim bogom Asgardu, za trzymanie nad nim pieczy.

W każdym razie Scott został ugryziony i zmienił się w wilkołaka, a Stiles był na tyle bystry, by zakuć przyjaciela w kajdanki ojca i zamknąć go w ich piwnicy, gdy ten zaczął nie dawać sobie rady z towarzyszącymi zmianie emocjami i bodźcami wysyłanymi przez otoczenie. Jednocześnie był na tyle głupi, by nie powiedzieć o niczym ojcu.

Cała sprawa się rypła, gdy Peter spróbował sterować Scottem. Stiles nie miał wtedy wyjścia, musiał poprosić o pomoc. Szkoda tylko, że zrobił to dopiero po tym, jak podpalił alfę Hale koktajlem Mołotowa.

W każdym razie Derek przejął watahę, a Stiles na dzień dobry został pchnięty na ścianę za wyrażenie chęci pomocy przyjacielowi w dostosowaniu się do bycia wilkołakiem.

Przez kolejne dwa lata sytuacja się nie zmieniła. Derek nadal był alfą-mega dupkiem, a Stiles ciamajdowatym łowcą nie nadającym się do niczego, poza szukaniem informacji. Hale stale nim pomiatał, na każdym kroku pokazując, jak bardzo beznadziejny w jego mniemaniu jest Stiles i jak bardzo bezwartościowy był dla przymierza.

Stilinski w ogóle go nie rozumiał.

Nie zrobił przecież niczego, czym mógłby zdenerwować alfę, czym zasłużyłby sobie na te wszystkie popchnięcia, szturchnięcia, uderzenia i podduszenia. Może i był z niego marny łowca. Nie potrafił strzelać, tak jak ojciec, nie miał siły ani szybkości Chrisa, ani nie potrafił walczyć tak, jak Alison.
Jednym słowem był beznadziejny.

Sądził jednak, że jest przydatny. Informacje, które zdobywał, tajemnice, które zgłębiał, przydawały się niejednokrotnie. Dzięki nim dali radę Kelpi, która opętała Jacksona, niezliczonej liczbie czarownic, oszalałych omeg, drzewców, czy innych dziwadeł, które zapętały się w okolice Beacon. Był dumny ze swojej pracy. Z tego, że dzięki niemu reszta była bezpieczna. Derek jednak każdorazowo mieszał jego prace z błotem, mówiąc, że daliby sobie rade bez tych wszystkich bzdur. A tak tylko stracili cenny czas. Stiles zawsze wtedy krzyczał na dupka, wyzywając go od półgłówków i neandertalczyków, co zwykle kończyło się podbitym okiem, kilkoma siniakami wokół szyi lub na ramionach, gdy Derek miał lepszy dzień.

Tak było do tamtego dnia.

- Za co ty mnie tak bardzo nienawidzisz!? – krzyknął po tym, jak ten dupek po raz kolejny potrącił go ramieniem, sprawiając, że się zachwiał i ku wielkiej uciesze Jacksona, upuścił większość niesionych ksiąg i woluminów.

Derek jedynie rzucił mu znad ramienia pogardliwe spojrzenie, które wręcz krzyczało „serio nie wiesz miernoto?”, nie zaszczycając go odpowiedzią, jakby nie był jej godzien. Stiles nie zamierzał tym razem odpuścić. Chciał odpowiedzi.

- Mówię do ciebie, ty neandertalczyku. Słyszysz mnie, czy ogłuchłeś!? Może należałoby znaleźć nowego alfę, skoro masz problemy ze słuchem!?

Przesadził.

Wiedział to już w chwili, w której wypowiadał te słowa, a Derek odwrócił się gwałtownie w jego stronę, obnażając kły. Oczy Hale świeciły czerwienią, a z gardła dochodził głuchy warkot.

- Derek, prze… - zdążył wydusić, nim został brutalnie popchnięty na ścianę. Duża, szorstka dłoń owinęła się wokół jego gardła, dusząc go.

Przeklął w myślach, próbując poluźnić uchwyt wilkołaka. Nie wiedział, jak tym razem wytłumaczy ojcu sińce, które z całą pewnością pojawią się na jego szyi następnego dnia. Ojciec nigdy mu nie uwierzy, że miał gorącą randkę z seksownym wampirkiem. Nie żeby wampiry istniały. Poza tym wolałby trzymać rodziciela z daleka od swoich intymnych spraw. Do tej pory pamiętał tą krępującą rozmowę o pszczółkach, kwiatkach i zabezpieczeniach, jaką szeryf Stilinski mu urządził, gdy poprzednim razem skłamał na temat siniaków na szyi.

- Mógłbym złamać ci kark, jak zapałkę – Derek warknął mu prosto w twarz, stojąc z nim nos w nos. – A dla twojej wiadomości, słyszę doskonale. Jestem alfą. Słyszę doskonale. Nawet to, jak sobie trzepiesz, oglądając Avengers. Nie muszę nawet podchodzić do twojego domu, bo słychać cię już z ulicy. Jestem wstanie usłyszeć to, jak przełykasz głośniej ślinę, nim wejdziesz do mojego domu, a nawet gdy wstrzymujesz oddech, gdy widzisz mnie bez koszulki.

Stiles przygryzł mocniej wargi, czując jak jego twarz i szyję pokrywa rumieniec zawstydzenia, a do oczu napływają łzy.

Jak Derek mógł to powiedzieć? Jak mógł być takim dupkiem i wspominać o tym przy innych? Nie byli sami. Dom był pełen wilkołaków, które zapewne słyszały każde ich słowo.

- Jesteś takim dupkiem – udało mu się wydusić, nim jego gardło ścisnęło się boleśnie i to bynajmniej nie z powodu ściskającej je ręki. – Dlaczego mi to robisz? W czym ci zawiniłem? Nienawidzisz mnie od naszego pierwszego spotkania – jedna z ciemnych brwi podjechała do góry, wyrażając sobą więcej, niż słowa. – Myślisz, że tego nie wiem? Wystarczyło, że na mnie spojrzałeś i już ci coś we mnie nie pasowało.

- Może nie spodobał mu się twój wygląd? – zachichotał Jackson zapewne doskonale się bawiąc. Brakowało mu tylko popcornu i butelki piwa.

Derek zignorował komentarz.

- Nic ci nie zrobiłem. Za co mnie tak nienawidzisz?

- Nic? – warknął Hale jeszcze mocniej wciskając go w ścianę. Stiles musiał stanąć na palcach pomimo ich podobnego wzrostu.

- Każdy wilkołak ma przypisaną dla siebie osobę. Drugą połówkę pomarańczy, jabłka, nazwij to sobie jak chcesz. Nie interesuje mnie to. Ważne jest tylko to, że dla każdego wilkołaka jest tylko jedna taka osoba, z którą będzie mógł się sparować.

- Wiem o tym. Dlaczego mi to mówisz? - czuł w głowie coraz większy zamęt.

Dlaczego Hale nawiązał do partnerstwa? Czyżby w pewien sposób naraził się drugiej połówce Dereka? Nie wiedział tylko w jaki sposób. Poza tym nie miał pojęcia kto nią był. Nie wiedział nawet, że Derek w ogóle jest sparowany. Z kim? Scott miał Alison. Boyd Erice, a Jackson Lydie, chociaż do dziś nie miał pojęcia jak to możliwe, że ta dwójka była sparowana. Widocznie bogowie (o ile w ogóle jacyś istnieli, bo z każdym kolejnym siniakiem przestawał w nich wierzyć) uznali, że przeciwieństwa się przyciągają i dobrali piękną dziewczynę, której IQ było wstanie zawstydzić niejednego członka Mensy, z napakowanym półgłówkiem, który sądził, że nazwisko rodziców załatwi mu wszystko.

Pozostawał zatem tylko Isaac.
Stiles rzucił okiem w kierunku chłopaka, który nie odrywał znudzonego spojrzenia od ekranu telewizora.

- Nie domyślasz się? – Hale parsknął mu w twarz, obdarzając pogardliwym spojrzeniem. – A podobno tak bardzo szczycisz się swoją inteligencją i talentem do rozwiązywania zagadek. Wysil trochę tą swoją tępą mózgownice.

Stiles spojrzał alfie proso w oczy, nie zważając na to, że źrenice świecących czerwienią oczu, zwęziły się wyraźnie, gdy Derek napotkał jego wzrok. Przez myśl przeszły mu wszystkie możliwe scenariusze. Większość wydawała się niewłaściwa. Jak ta, że Hale nie lubi łowców lub ma do niego uraz za zabicie Petera. W końcu do Scotta i Alison odnosił się zupełnie inaczej.

Zamarł, wstrzymując oddech, gdy uderzyła w niego prawda.

Chodziło o niego. Od samego początku chodziło tylko i wyłącznie o niego.

- Derek, ja… - głos nastolatka uwiązł mu w gardle, a w głowie zapanował istny chaos, powodując, że nie był wstanie wydusić z siebie niczego sensownego. Co nie było niczym nowym, biorąc pod uwagę jego ADHD i to, że często paplał bez sensu.

Zwłaszcza, gdy był zdenerwowany i nie wziął wcześniej swoich leków.

- Wreszcie się domyśliłeś? Tak, to ty zostałeś dla mnie wybrany. Wiedziałem o tym od naszego pierwszego spotkania i po dziś dzień przeklinam przeznaczenie za to, że wybrało mi ciebie – słabego bezwartościowego łowce.

- Derek, ale my…

- My? – warknął, podciągając go do góry za materiał koszulki. – Nie ma żadnego my i nigdy nie będzie. Rozumiesz? Rozumiesz!? – Hale szarpnął nim mocniej.

Stiles przytaknął gorliwie, dzięki czemu Derek go puścił, odsuwając się i odwracając do niego tyłem.

- Żebyśmy mieli jasność. Nie chce cię. Jesteś nikim. Bezwartościowym śmieciem, który przypadkowo urodził się w rodzinie łowców. Jak dla mnie mógłbyś nie żyć. Więc zrób mi przysługę i nie pojawiaj się tu więcej. Jeśli w przyszłości wataha będzie potrzebować twoich wątpliwych umiejętności, wyśle do ciebie Scotta.

Stiles przytaknął ze spuszczoną głową, nie będąc wstanie zawierzyć swojemu głosowi. Zresztą nie zostało już nic do powiedzenia.

***

Biegł przez las. W płucach brakowało mu tchu, a stopy i mięśnie nóg paliły żywym ogniem.

Uciekał.

Uciekał od myśli i otaczającego go świata.

Choć przez chwile pragnął być kimś innym. Choć na moment przestać być Stilesem Stilinskim, najgorszym łowcą, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi, a stać się kimś wyjątkowym. Osobą, która byłaby godna stawać u boku ojca, jako pełnoprawny łowca, jako przyjaciel, na którym mogłaby polegać wataha. Kimś, z kogo jego zmarła matka byłaby dumna. Kimś, kto zasłużył na bycie drugą połówką Dereka.

Potknął się o wystający z ziemi korzeń i upadł na leśną ściółkę, zadrapując sobie dłonie i zapewne brudząc ubranie trawą i wilgotną ziemią. Podniósł się do siadu i skulił, obejmując ramionami kolana.
Czuł się taki bezużyteczny. A przecież tak bardzo się starał. Co jeszcze mógłby zrobić? Próbował już wszystkiego. Do tego Derek dzisiaj jasno dał mu do zrozumienia, jakie ma o nim zdanie. I to bolało.

Tak bardzo bolało.

Przycisnął zaciśniętą pięść do klatki piersiowej, w miejscu, gdzie szybkimi, mocnymi uderzeniami, biło jego zranione serce. Przygryzł wargi, by się nie rozpłakać i nie ściągnąć sobie na głowę wilkołaków, zaciekawionych niecodziennymi odgłosami.

Wolał, by nikt nie widział, jak się rozpada. Nie chciał im dać więcej tematów do żartów. Po dzisiejszym dniu pewnie i tak już mieli ich aż nadto.

- Dlaczego? – wyszeptał, odchylając głowę do tył i spoglądając na usiane gwiazdami niebo, prześwitujące między gałęziami drzew. – Dlaczego nie jestem wstanie im pomóc? Dlaczego oni mnie nie chcą? Ja tylko chciałbym być użyteczny. Być wstanie im pomóc. Obronić ich. Tak, jak nie byłem wstanie obronić ciebie mamo. Dlaczego się za mnie poświęciłaś? Mówiłaś, że Deucalion przyszedł po mnie. Czego ode mnie chciał i dlaczego umarłaś zamiast mnie? – podniósł się z ziemi, nie odrywając spojrzenia od gwiazd. – Spójrz na kogo wyrosłem. Jestem do niczego. Jestem tak bardzo beznadziejny, że nawet ten wybrany dla mnie przez los mnie nie chce. Jestem taki żałosny. Stercze tu i beczę, wpatrując się w niebo, jakby tam znajdowały się wszystkie odpowiedzi. Ale ich tam nie ma, tak jak ciebie nie ma tu, mamo. Zwłaszcza teraz, gdy tak bardzo cię potrzebuję. Ty wiedziałabyś, co powinienem zrobić, prawda? Na pewno byś wiedziała. Pewnie jak zwykle wysłuchałabyś mnie uważnie, a później uśmiechnęła się jak tylko ty potrafiłaś i powiedziała, że wspólnie znajdziemy rozwiązanie. I zrobilibyśmy to. Znaleźlibyśmy je tam, gdzie się go najmniej spodziewałem. Gdzie zatem powinienem szukać? Jak mam się stać dostatecznie silny, by obronić tych, którzy są mi bliscy?
Proszę, pomóż mi.

Niebo milczało, a gwiazdy świeciły tak, jak zwykle. Nawet księżyc ciągle był ten sam. Nic nie wskazywało na to, że otrzyma swoją odpowiedz. Stiles zresztą wcale nie oczekiwał, że nagle dozna objawienia i pozna odwieczne tajemnice ludzkości lub odkryje mapę prowadzącą do świętego Grala, czy zaginionej arki.

- Zachowuję się, jak dziwak. Może Derek ma rzeczywiście rację i do niczego się nie nadaję, w końcu… Co do cholery!? – krzyknął przestraszony, gdy jedna z gwiazd zalśniła jasną zielenią, a później zaczęła spadać wprost na niego.

Ostatnią myślą Stilesa było, że tylko on mógł mieć takiego pecha, by zostać zabitym przez spadający meteoryt. Później była już tylko ciemność.

20 komentarzy:

  1. Wow... Po pierwsze, długość. Nareszcie coś satysfakcjonyjącego nie tylko treśćią. Po drugie, temat. Matko, wzruszyłam się. Ten monolog był super. A Derek jest większym dupkiem niż we wszyskich poprzednich częściach razem wziętych :D Ogółem: cud, miód ale nadal za mało.. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobało :)
      Niestety na dalszą część trzeba będzie poczekać ;)
      Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt.

      Usuń
  2. I jak tu teraz wytrzymać aż do lutego? Przecież to będzie wieczna udręka 😱 Pomysł jest świetny, monolog super. Jedna wypowiedź a tak udzieliły mi się jego emocje, że wypuściłam trochę łez ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt.

      Usuń
  3. No właśnie znowu lizanie cukierka przez szybę wystawy, ja chcę dalej. To załamujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz rozwinąć tę myśl?

      Usuń
    2. Oczywiście, że mogę widzę ale nie mogę zjeść ot co, więc wiem że będzie ale nie osiągalne w najbliższym terminie :-)

      Usuń
    3. Wiesz, nie planowałam tego wrzucać w najbliższym czasie. Jest to pewnego rodzaju próba wybadania terenu. To mój pierwszy większy projekt z TW w tle i chciałam wiedzieć, jak zostanie odebrany. A że przy okazji sprawił komuś radość, tym lepiej :)

      Usuń
    4. Ach nie bierz tego do siebie, ucieszyła mnie obietnica czegoś takiego i dlatego, że bardzo mi się podobało marudzę. Najchętniej pochłonęłabym wszystko w jednym kawałku. :-)

      Usuń
    5. Zapamiętam na przyszłość ;)

      Usuń
  4. REWELACYJNY ROZDZIAŁ :) Ja chcę czytać dalej i dalej to opowiadanie :)Jest rewelacyjne, że się tak powtórzę :)
    Jak Derek mieszał z błotem Stillesa miałam ochotę podejść do niego i mu przywalić i to bardzo mocno, jak on mógł go tak skrzywdzić?
    Jeszcze będziesz za nim płakać ty głupku jeden, że tak powiem.
    Co to za zielona kometa zleciała na Stillesa?
    Jakie posiada magiczne zdolności czy siły nadprzyrodzone?
    Najważniejsze pytanie, kiedy zamieszasz opublikować następny rozdział tego cuda?
    Zdrowych, wesołych i pogodnych świąt :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dowiecie się z czasem :) Co do dalszej części, to wspomniałam o tym w poście. Ruszam z publikację dopiero pod koniec lutego. Ten pierwszy rozdział to tylko taki przedsmak, prezent na Święta.
      Dziękuję bardzo i również życzę zdrowych, ciepłych i wesołych Świąt.
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  5. omg! miałam w paczałach łzyy...jak mozesz mi to robic?? ale ej ej... autorko! Uwielbiam cię więcej stereka to cudo nad cudami ;3 jestem taka podekscytowana XD
    W każdym razie życzę weny i czekam na następne rozdziały ! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D Cieszę się ogromnie, że się podobało. Byłam ciekawa odbioru tego pomysłu, ale jak na razie wygląda to naprawdę pozytywnie :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. o MATKO JEDYNA, JA JUŻ TERAZ, NATYCHMIAST CHCĘ NOWY ROZDZIAŁ!!!! ŻADEM LUTY ;C
    JA PIERDZIELE, ALE Z DEREKA DUPEK! NIE, WRÓĆ ON JEST ZWYKŁYM KUTASEM ;-;... Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! Jak można tak traktować drugiego człowieka?! (Tzn można i takie przypadki się zdarzają, no ale kuurrr...nie mojego Stiles'a ;c) Czy on nie wie, że to boli?!
    Prawie płakłam, serio, czuje jak w oczach zbierają mi się łezki ;c... Po prostu Stiles wzbudził moje wspólczucie, no...Mam ochotę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. On jest tutaj tak bardzo bezradny i tak sponiewierany... Jeden rozdział, jeden opis i jedna rozmowa z Derekiem, a już wiadomo, jak gównianie musiał go traktować. ;-; ZA BARDZO SIĘ WCZUŁAM ;-;
    Ciekawe, co będzie dalej, zaciekawiłaś mnie na maxa.
    Tak wkurzonego Dereka jeszcze w żadnym opowiadaniu nie spotkałam i tak bardzo na NIE, jeśli chodzi o partnerstwo, więc... zacieram rączki i czekam z niecierpliwościa na kolejny rozdział... Może się zlitujesz i wstawisz coś wcześniej :*? Tylko proszę nie skrzywdz za bardzo Stiles'a ;c, bo mi serduszko pęknie. A jeśli chcesz go bardzo krzywdzic, to uprzedz mnie, muszę sie do tego przygotować psychicznie i uzbroić w paczkę chusteczek. Takie wewnętrzne rozbicia i smutki bardzo mnie ruszają nooo ;c.
    TAK WGL. Mam tylko nadzieję, że ten meteoryt nie zmini Stiles'a w jakiegoś kosmitę, ani, że nie dostanie jakiejś mocy jak superman, bo umrę hah.
    Życzę duuużo weny :D i serdecznie pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, nie spodziewałam się takiej reakcji po tym tekście. Ogromnie się cieszę, że wzbudził takie emocję, choć to przecież na razie tylko jeden rozdział.
      Jeśli chodzi o wcześniejsze wstawienie, to przed lutym raczej nie dam rady. Kilka tekstów aż błaga o dokończenie, a ja zbyt długo je odkładałam. Mogę tylko obiecać, że w między czasie pojawi się kilku rozdziałowy Steter, choć nie wiem, czy je lubisz.
      Co do Stilesa, to niczego nie obiecuję. Na razie napisałam tylko 5 rozdziałów i sama nie wiem jeszcze, co z nim zrobię ;)
      Ogromne dzięki za ten wspaniały komentarz.
      Pozdrawiam i życzę miłego dnia,
      U-water.

      Usuń
  7. Będziesz jeszcze kontynuowała to powiadanie? :) Swoją drogą, wiemy już jak ma na imię Stiles! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nikt nie potrafi tego wymówić :P
      Tak. Gdy wejdziesz w kartę tego ficka, możesz zobaczyć, że ten tekst jak na razie jest w planach. Z jego publikacją ruszam dopiero w drugiej połowie lutego.
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  8. Hej,
    ech z Dereka to wielki dupek, jsk on mógł w tdn sposób potraktować Stillsa, ten monolog super i co to za kometa?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czasem postaram się wszystko wyjaśnić. Niestety jak na razie wena leży jeśli chodzi o to opowiadanie.
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam!

      Usuń