Tylko ciebie chcę - Rozdział 4


W sali panowała nerwowa atmosfera. Powietrze było tak ciężkie i gęste, że można je było kroić nożem. Nikt się nie odzywał w obawie przed spowodowaniem wybuchu.

Nawet Stiles milczał, co było dziwne.
 
Chłopak w ogóle zachowywał się w dość dziwaczny sposób. Nawet jak na niego. Spinał się i rozglądał dookoła spanikowanym wzrokiem.
 
Derek nie mógł zrozumieć, co powoduje to nietypowe zachowanie u nastolatka.
 
Powietrze było przepełnione zapachem strachu i zdenerwowania, kłując go w nozdrza i podrażniając jego wilka, który kręcił się pod skórą, zaniepokojony zachowaniem partnera. Bestia pragnęła się wydostać na zewnątrz, otrzeć się o nastolatka, naznaczając zapachem jako swojego i zwinąć wokół niego, zapewniając mu tym samym pocieszenie i poczucie bezpieczeństwa.
 
A to tylko jeszcze bardziej złościło Dereka.
 
Co z kolei wpływało na jego bety. A ich nerwowy stan wzbudzał nieufność i czujność szeryfa.
 
- Mógłbyś wreszcie przestać? – warknął przez zęby Derek, sprawiając, że reszta wilkołaków w sali zaskomlała i skuliła się ze strachem. Stiles podskoczył nerwowo na łóżku i spojrzał na Dereka wielkimi, spłoszonymi oczami. Zamrugał powiekami i zrobił minę jakby dopiero zdał sobie sprawę, że oni wszyscy nadal znajdowali się w jednym pomieszczeniu.
 
W powietrzu pojawił się zapach zaskoczenia i zawstydzenia, które zaraz zniknęły ponownie przysłonięte strachem i nerwowością.
 
- Nie wiem o co ci chodzi – głos Stilesa zadrżał na ostatnim słowie, zdradzając go tym samym.
 
- Stiles? – ton szeryfa był łagodny, ale czuło się w nim nacisk. Stiles też go musiał wyłapać, bo zgarbił się mimowolnie i zbił pełne wargi w wąską linie. Brwi Johna Stilinskiego zmarszczyły się, gdy ten pochylił się w stronę syna, chcąc spojrzeć mu w twarz. Stiles jednak unikał wzroku ojca, rozglądał się dookoła. Zdawał się patrzeć na wszystko tylko nie na nich.
 
Ręce nastolatka zaczęły się trząść, a na ciele pojawiły się perełki potu, spływając po czole i smukłej, usianej pieprzykami szyi.
 
- Stiles? – zapytał niepewnie Scott głosem niewiele głośniejszym od szeptu. McCalla chciał podejść do przyjaciela i go objąć.
 
Powstrzymało go ostrzegawcze warknięcie dochodzące z ust Dereka, które zaskoczyło jego samego. Beta zrobił krok do tył i spuścił posłusznie głowę. Falami biło od niego zdenerwowanie i chęć pomocy. Zaszurał nogami i zacisnął dłonie w pięści, by po chwili wyprostować palce.
 
Dla Dereka było więcej niż oczywiste, że Scott chciałby podejść do przyjaciela i zaoferować mu pomoc i wsparcie.
 
Coś, co było obowiązkiem i przywilejem Dereka.
 
Zdusił ponowne warknięcie, budujące mu się wewnątrz piersi. Musiał natychmiast uspokoić swojego wilka. Scott miał Alison. Nie zamierzał zagarniać dla siebie jego partnera. Poza tym nawet gdyby tak było, to jemu nic do tego.
 
Stiles był wolnym człowiekiem i mógł się wiązać z kim mu się żywnie podobało. To nie miało dla Dereka żadnego znaczenia. Stilinski nic dla niego nie znaczył.
Absolutnie nic.
 
- Nie czujecie tego? – głos młodego łowcy był zduszony i drżał coraz wyraźniej. Stiles przestał już nawet próbować ukrywać, że się boi. I to zaalarmowało Dereka bardziej niż same jego słowa. Stiles nigdy nie porzucał swojej maski drwiny i sarkazmu. – To tu jest. Jest blisko.
 
Słowa nastolatka wzbudziły w Dereku instynkty obronne. Zarówno on, jak i reszta jego wilków zaczęła rozglądać się dookoła, węsząc, szukając potencjalnego zagrożenia. Nawet szeryf Stilinski to robił. Sądząc jednak po jego minie, nie był wstanie zlokalizować źródła niepokoju swojego syna.
 
Bety również niczego nie znalazły, spoglądając na Stilesa nierozumiejącym wzrokiem.
 
Derek także spoglądał na swojego partnera, zastanawiając się, co mogło do tego stopnia przerazić Silesa. Jego wyczulone zmysły niczego nie zarejestrowały. Jednak już na tyle długo znał Stilesa, by wiedzieć, że Stilinski nie zachowywałby się tak z byle powodu. Nauczył się wierzyć instynktowi nastolatka, nawet jeśli nie zamierzał się nigdy nikomu do tego przyznawać.
 
- Co czujesz, Stiles? – zapytał Derek, podchodząc bliżej szpitalnego łóżka.
 
Stiles spojrzał na niego tymi swoimi wielkimi, sarnimi oczami. Jego źrenice były rozszerzone, a kosmyki włosów lepiły się do spoconej twarzy. Wąska klatka piersiowa nastolatka unosiła się i opadała przy szybkich, krótkich oddechach. Derek był wstanie usłyszeć jak szybko bije jego serce.
 
Przypominało trzepot skrzydeł kolibra.
- Idzie tutaj – wyszeptał nastolatek zamiast odpowiedzi. Derek spiął się mimowolnie, szykując się do ataku.

 

Stiles wpatrywał się w drzwi niczym we wrota piekieł, tylko czekając co się z nich wydobędzie. Czuł, że zbliżało się coś niedobrego. Nie wiedział jak, ani skąd. Czuł tylko, że to, co nadchodzi było naznaczone śmiercią, złem i zniszczeniem.
 
Pamiętał mgliście, że już kiedyś czuł coś podobnego. Nie mógł sobie jednak przypomnieć gdzie to było, ani w jakich okolicznościach. W jego głowie dominował wyłącznie niewyobrażalny strach i chęć ucieczki.
 
Do sali weszła pielęgniarka. Młoda kobieta w przyciasnym fartuchu, o ciemnoblond włosach spiętych w mało finezyjny kok. Ostry makijaż mocno ją postarzał, ale Stiles był pewny, że nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia osiem, może trzydzieści lat. Na jej twarzy malowała się niechęć i pogarda, gdy spoglądała na wilkołaki.
 
W normalnej sytuacji Stiles pomyślałby, że kobieta jest wścieka z powodu tłoku. W końcu dość mocno pogwałcili szpitalny regulamin dotyczący godzin odwiedzin i ilości odwiedzających. Mogła też zwyczajnie nie lubić członków watahy, w końcu ich pojawienie się w szpitalu nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Wilkołaki miały w zwyczaju robić bałagan i zamieszanie na szpitalnych korytarzach. Zwłaszcza gdy był ranny jeden z ich ludzkich członków rodziny. Nie żeby Stiles za takowego się uważał. On od wczoraj nie był nawet częścią watahy. Co prawda Derek nie powiedział mu tego wprost, ale Stilinski nie był głupi i potrafił całkiem nieźle czytać między wierszami. To było jasne jak słońce, że go tam nie chcieli.

W każdym razie zachowanie pielęgniarki byłoby dla Stilesa zrozumiałe w normalnych okolicznościach. Z tym, że w normalnych okolicznościach kobiety nie powinna otaczać płonąca, czarno-czerwona aura zła i zepsucia od której cierpła mu skóra.
 
Stiles nie myślał o tym co robi, ani jakie to będzie miało konsekwencje. Zadziałał instynktownie. Rzucił się do przodu, wyrywając ojcu pistolet z kabury. Nie zważał na przeszywający mu ciało ból. Czy na to, że przez opatrunek z trudem trzyma w dłoniach broń i ledwo dosięga spustu. Nie słuchał zaskoczonych krzyków. Nie zważał na próby powstrzymania go.

Wymierzył i nacisnął na spust.

17 komentarzy:

  1. No matko miłosierna jak można skończyć w takim momencie, no jak, niedobra:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przyjaciółka mówi, że ja zła kobieta jestem :)

      Usuń
    2. I ma racje :D TO przecież jest tragiczne! Kończyć w takim momencie?

      Usuń
  2. Mam nadzieje, że trafił... Nie wiem czym lub kim jest pielęgniarka, ale oby Stiles miał lepszego cela odemnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!Już myślałam, że się nie doczekam, ale jak mogłaś skończyć w takiej chwili! Przez Ciebie będę miała ogromny niedosyt tego rozdziału, znów codziennie będę wchodzić z nadzieją na coś nowego z tego opowiadania, bo jest K O C H A M!!! I to tak cholernie bardzo!!!!
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny! ^_^

    Agnes V.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyłączam się do ogółu - to okropny moment na zakończenie rozdziału :) Mam nadzieję że pielęgniarka będzie miała przy sobie coś obciążającego żeby Stilles nie wyszedł na świra. Tylko ciekawe na kogo chciaĺa napaść - wyczuła coś w Stillesie? Bardzo dziękuję i pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, jestem taka złaaaa :D
      A nawet gorsza, bo uwielbiam czytać to, jak spekulujecie na temat tego, co będzie dalej :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  5. Wspominałam, że lubię tę opowiadanie? Nie? To wspominam. Genialne. W mojej głowie roi się od pomysłów, co może być dalej.
    Ale coś mi mówi, że czytałam twoje opko na takiej innej stronce. Bo dużo zamieszczanych tutaj tekstów, gdzieś już mi się obiło o oczy 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre tak. Nawet wiem gdzie, ale nie powiem, by nie psuć innym niespodzianki ;)

      Usuń
  6. Co? Jak? Dlaczego?
    Stilles wyczuwa aury?
    Co mu strzeliło do głowy?
    Zachowanie Dereka mnie denerwuje, bo myśli co innego, a robi co innego?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, to w końcu Derek. Pan "mam zatwardzenie emocjonalne".
      Dzięki :)

      Usuń
  7. Hej,
    wspaniale, czym jest to do czego strzela? i w takim mmomencie, tak wilk Dereka chce chronić swojego partnera ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego dowiesz się już w następnym rozdziale :) Dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń