Tylko ciebie chcę - Rozdział 5


Stiles dygotał na całym ciele, ale za nic nie mógł oderwać oczu od stojącej przed nim kobiety. Chyba jeszcze nigdy nie czuł takiego strachu.

W piersi pielęgniarki ziała ogromna dziura po kuli, która powiększała się z każdą sekundą. Ciało kobiety zaczynało się kruszyć i rozpadać.

Stiles zdążył jeszcze dojrzeć jej zębaty uśmiech, karykaturalnie wielkie oczy i dziwną, czarną gwiazdę na czole, nim kobieta wybuchła.

Chłopak zasłonił twarz rękami, bojąc się, że zostanie uderzony lecącymi fragmentami ciała.

Nic takiego się nie stało.

W pokoju zapanowała grobowa cisza, przerywana tylko ich głośnymi, ciężkimi oddechami.

Stiles ostrożnie wyjrzał spomiędzy ramion. Na podłodze leżał jedynie osmolony fartuch, to tyle pozostało z piekielnej pielęgniarki.

- No tak – było pierwszym co zostało powiedziane. Stiles spojrzał ostrożnie w stronę drzwi, na osobę, która przerwała ciszę. W przejściu stał Deaton. Mężczyzna ubrany był w dziwny, czarny płaszcz ze złotymi zdobieniami. Na jego piersi, na wysokości serca widniała wieloramienna gwiazda z napisem, którego Stiles nie mógł rozszyfrować pomimo biegłej znajomości kilku języków. Weterynarz trzymał w dłoni pistolet starego typu, z którego lufy unosił się dym.

Młody Stilinski wziął głębszy, drżący oddech, starając się nie dopuścić do ataku paniki, który czaił się na granicy jego świadomości niczym demon, gotowy zaatakować w każdej chwili i zawładnąć jego umysłem.

To nie on strzelił.

Zrobiłby to, gdyby broń nie była zabezpieczona.

To było do przewidzenia, że pistolet ojca będzie zablokowany. Szeryf nie mógł chodzić po mieście z niezabezpieczoną bronią.

Stiles nawet nie chciał myśleć, co by się mogło stać, gdyby przypadkiem wypaliła gdzieś w miejscu publicznym i zraniła jakiegoś nieświadomego przechodnia lub co gorsza bezbronne dziecko.

Stiles to wiedział. Z tym, że zupełnie zapomniał o tym w przypływie paniki. Działał instynktownie. Gdyby nie pojawił się Deaton… Nawet nie miał pojęcia, co mogłoby się stać. Wiedział tylko, że ta istota była bardzo zła i należało się jej jak najszybciej pozbyć.

- Alan. Co…? – młody łowca po raz pierwszy był świadkiem tego, że jego ojcu zabrakło słów. Co prawda staruszek zawsze miał problemy z rozmawianiem o uczuciach i plątał się wtedy niemiłosiernie, nie mogąc się wysłowić, ale to… To był zupełnie inny poziom.

- Co to do kurwy było!? – warknął Jackson, błądząc spanikowanym spojrzeniem pomiędzy Deatonem a tym co pozostało z kobiety.

To było dobre pytanie i Stiles też chciałby znać na nie odpowiedź.

- Skąd wiedziałeś? – zapytał zamiast tego weterynarz wpatrując się w Stilesa. Jego brwi były zmarszczone, a wyraz twarzy wskazywał na zamyślenie i podejrzliwość.

- Słucham?

- Skąd wiedziałeś, że to Akuma?

- Akuma?

Stiles przeszukał zakamarki swojej pamięci, szukając czegoś, co pasowałoby do tego dziwnie brzmiącego słowa. Nic. W głowie miał całkowitą pustkę.

- Chciałeś strzelić, nie wiedząc z jakim stworzeniem masz do czynienia? – warknął na niego Derek.

Hale podszedł do pozostałości kobiety i trącił je stopą. Z jego twarzy nie można było niczego wyczytać. Tylko jego ciemne brwi były zmarszczone w tym dobrze znanym wyrazie wiecznego gniewu i irytacji.

Stiles jednak znał Dereka dostatecznie długo, by wiedzieć, że Hale jest wściekły. Wściekły na siebie za to, że po raz kolejny ktoś z jego otoczenia mógł zostać ranny, a on nawet nie był wstanie wyczuć zagrożenia.

- Stiles – ponaglił Deaton, nie spuszczając wzroku z młodego łowcy. – Skąd wiedziałeś, że pod powłoką tej kobiety czai się Akuma?

- Ja… - Stiles przełknął z trudem i zwilżył językiem nagle wyschnięte, drżące wargi. – Ja… Nie wiedziałem. Ja poczułem tylko, że zbliża się coś bardzo złego. A… a gdy do sali weszła ta kobieta – wskazał dłonią na fartuch. – Ona… Ona… - coraz trudniej było mu mówić. Czuł, że zaczyna wentylować. – Ona miała wokół siebie taką… taką dziwną aurę – z trudem przełknął ślinę i wziął głębszy wdech. – Jakby… Jakby przepełniało ją zło. To… To… To było ohydne – wzdrygnął się, czując pełzające po plecach dreszcze. – To… To było tak, jakby… jakby otaczało ją cierpienie. Cierpienie i śmierć – niemal załkał przy ostatnim słowie. Tym bardziej wdzięczny był ojcu, gdy ten go objął.

Stiles był pewny, że z jego gardła wyszło coś pomiędzy szlochem a skomleniem, gdy mocniej się wtulał w silne, ciepłe i bezpieczne ramiona szeryfa. A tego właśnie teraz potrzebował, uczucia, że jest bezpieczny.

Stiles nawet nie czuł, że drży na całym ciele. Nawet nie tyle co ze strachu, co z zimna, które nie wiadomo kiedy ogarnęło całe jego ciało.

Młody łowca uśmiechnął się do ojca i poklepał go po dłoni zabandażowaną ręką. Miał nadzieję, że ten prosty gest pokaże mu, jak bardzo Stiles był wdzięczny za jego obecność. Nie miał pojęcia, co by zrobił, gdyby ojca tu z nim nie było i szeryf nie zapewniłby mu wsparcia. Zapewne skończyłby się dusząc w ataku paniki i robiąc z siebie kompletną ofiarę na oczach całej watahy. A tak to był tylko zwykłą, a nie kompletną ofiarą.

- Naprawdę nie wiedziałeś z czym masz do czynienia? – zapytał po raz kolejny Deaton. Jego spojrzenie było sceptyczne, jakby nie bardzo wierzył w historie nastolatka i podejrzewał, że ten zamierza coś przed nim ukryć. Nie żeby Stiles nie robił tego wcześniej, na przykład wtedy, gdy zakradał się do lecznicy, by przeglądać stare księgi i woluminy bez wiedzy Alana.

- Gówno mnie obchodzi, czy Stiles wiedział, czy nie, czym to coś było. Bardziej mnie interesuje fakt, skąd się wzięło i czy zagraża mieszkańcom Beacon. Chce też wiedzieć, jak to zabić – Derek posłał Deatonowi przeszywające spojrzenie swoich krwistoczerwonych, alfich oczu.

Weterynarz jak zwykle zignorował manifestacje siły w wykonaniu Dereka, a przynajmniej nie pokazał po sobie, że się go obawia.
Stiles przewrócił oczami na to samcze zachowanie Hale’a. To było do przewidzenia, że Derek jako pierwszy będzie chciał rzucić się z pięściami na nieznanego przeciwnika.

- To Akuma – powiedział Alan, jakby nazwa sama w sobie była wyjaśnieniem.

Stiles nienawidził, gdy weterynarz mówił zagadkami.

- Tyle to już sami zdążyliśmy wywnioskować z twoich wcześniejszych słów. Powiedz nam, czym jest ta cała Akuma – tym razem to starszy Stilinski zabrał głos. Widocznie jemu też nie spodobała się tajemniczość Deatona.

Stiles miał ochotę się uśmiechnąć. Jego ojciec i Derek, w niektórych sprawach byli do siebie tak bardzo podobni.

- Jak to, czym jest? – w oczach Alana pojawiła się złość. Mężczyzna skrzyżował ramiona na piersi, sztyletując szeryfa Stilinskiego spojrzeniem.

Stiles dopiero wtedy dostrzegł, że weterynarz nadal trzyma w dłoni pistolet. Broń ta była dość dziwna i niespotykana. A przynajmniej nastolatek nigdy wcześniej takiej nie widział, a przecież wychował się w rodzinie łowców i miał do czynienia z bronią niemal od urodzenia. Zdawało się, że cały pistolet wykonany był ze srebra i pokryty dziwnymi symbolami, podobnymi do tych na płaszczu Deatona. Poza tym broń otaczała dziwna, świetlista aura. Zupełnie inna od tej, która otaczała kobietę - Akumę. Ta nie wydawała się zła, lecz równie silna co tamta, jeśli nie o wiele potężniejsza. I w dziwny sposób tak bardzo znajoma.

Stiles nie był wstanie tego wytłumaczyć, ale czuł dziwne ciepło w sercu, będąc w pobliżu tej aury.

Nastolatek zastanawiał się, gdzie już wcześniej mógł ją poczuć. Był pewien, że nigdy wcześniej nie widział broni Deatona i w ogóle to dzisiaj po raz pierwszy w życiu miał do czynienia z aurą – jeśli to się tak właśnie nazywało.

No i dziwnym trafem tą całą „aurę” miała tylko ta Akuma i pistolet Alana.

- Johnie Stilinski! – Stiles i połowa tu będących wilkołaków aż podskoczyli na wściekłość pobrzmiewającą w głosie Deatona. – Jak śmiesz nie wiedzieć, czym są Akumy, ani skąd pochodzą!? Zwłaszcza, gdy twoja własna żona należała do Czarnego Zakonu i była Egzorcystą!

27 komentarzy:

  1. Haa!!!Mefisto pierwszy raz u Ciebie pierwszy!!!
    I piszę , że podobało mi się bardzo.
    Pisz częściej jeśli możesz.
    Pozdrawia Mefisto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo ty :)
      Jak tylko pozwolą mi na to obowiązki ;)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
    2. Pytanko mam maleńkie:
      Kiedy next?

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że już niedługo. Ostatnio w moim życiu pojawiło się parę zmian i przewrotów. Ostatnim była nowa praca, którą zaczęłam wczoraj. Jak już dojdę z tym wszystkim do ładu, powinnam na nowo ruszyć z regularnymi publikacjami.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    4. Rozumiem i powodzenia życzę w nowej pracy.
      Ot poprostu tęskno mi do Twojej twórczości.

      Usuń
    5. Bardzo mi z tego powodu miło :)
      Cieszę się, że komuś podobają się te moje pokręcone pomysły.

      Usuń
    6. Aj! I dziękuję bardzo! :***

      Usuń
  2. Jej <3
    Ah, uwielbiam. Tak, czytałam do tego momentu to opowiadanie, teraz sobie przypominam. Dalej już chyba nie było na tamtej stronie XD
    Rozdział świetny i czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się :) Teraz już będą szły zsynchronizowanie.
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  3. Po obejrzeniu 60 odcinków anime mogłam się domyślić czym była ta kobieta...
    Widać mamy z szeryfem podobny zapłon.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie widziałem więcej niż 10 przypadkowych odcinków, więc nie wiem kim jest Akuma, może na całe szczęście.
    Znalazłam definicję w nieocenionym dr Google.
    Akuma – przemieniony motyl, przenoszący moc Władcy Ciem na wybraną osobę. Wnika w przedmiot, tworząc więź pomiędzy ofiarą, a Władcą Ciem. Odpowiedzialne jest za przekształcanie ludzi w super-złoczyńców. Władca Ciem posługuje się nimi, by zagrozić Biedronce i Czarnemu Kotu, chcąc przejąć ich Miracula.
    Wszystko może być ale co tu robi Kot w Butach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wszystko zostanie wyjaśnione w najbliższych rozdziałach, w przeciwnym wypadku rzuciłabym notkę z definicją pod rozdziałem ;)
      Ta twoja pochodzi z bajki Miraculum Biedronka i Czarny Kot. Chyba leci lub leciało na programie Disney Chanel, ale nie jestem pewna, bo tego nie oglądam.

      Usuń
  5. Coraz więcej nowych faktów wychodzi na światło dzienne, matka Stillesa w zakonie?Egzorcystka? O rany... Ciekawe czemu aura pistoletu tak przyciąga Stillesa, czyżby coś co w nim było uaktywniło się po tym wypadku? Bardzo dziękuję i pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam cię, że nie była zakonnicą XD
      Wszystkiego przekonacie się z czasem ;)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  6. Mrau zaczyna sie akcja!!; 3 weny!!; 3

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG!!!! Nie spodziewałam się, że tym czymś będzie Akuma, omomom robi się coraz ciekawiej, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału *_* To będziesz sztosik tak czuję *_*
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!!!

    Agnes V.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow !!!
    Rewelacyjny rozdział :)
    Nie spodziewałam się osoby trzeciej podczas tego zdarzenia, wspaniały zwrot akcji :)
    Czyżby matka Stillesa ukrywała prawdę przed swoją rodziną? Jak jej mąż i syn na to zareagują?
    Intrygują mnie umiejętności Stillesa.
    Derek powinien pocieszać Stillesa, ale na razie jest zbyt wielkim dupkiem.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3
      Ściskam i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  9. Miałam iść spać, ale postanowiłam zajrzeć na Twojego bloga z nadzieją, że dodałaś coś nowego, i tym sposobem przeczytałam od początku to fascynujące opowiadanie :)
    Mam nadzieję, że niedługo wrócisz z kolejnymi rozdziałami opowiadań :)
    Nie mogę się doczekać :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, wchodzę tutaj codziennie z nadzieją na coś nowego, a opowiadani przeczytałam już ponad 15 razy, pal licho, że to dopiero początek, ale po prostu je kocham>>>>
      Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!

      Agnes V.

      Usuń
  10. Oh, tak bardzo pragnę ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że ja też. I nawet wiem, co tam będzie. Żeby tylko mieć tą chęć, wenę i siłę by to napisać.
      No, może teraz będzie łatwiej, zwłaszcza, że od dziś zaczynam nową pracę i W KOŃCU będę mogła się wyspać.

      Usuń
  11. Hej,
    to nie Stilles zabił, ale Deaton, pojawił się w samą porę, czyżby przez ten meteoryt potrafił wychować aury...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń