Kochani, witajcie po Nowym Roku! Mam nadzieję, że okaże się on owocny w nowe teksty i pomysły na nie. Trzymajcie się ciepło :*
Stiles przechadzał się po Du Weldenvarden, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Minęło zaledwie kilka miesięcy odkąd wyruszył wraz z Eragonem, Saphirą oraz innymi elfami do Vardenów. Odkąd opuścił rodzinne strony. Minęło tak niewiele czasu, a on po powrocie już czuł się obcy. Jakby to miejsce nigdy nie było jego domem.
Ellesmera była równie piękna co zwykle. Może jedynie odrobinę bardziej cicha i wyludniona. Jednak nadal majestatyczna i zachwycająca. Czegoś w niej jednakże brakowało. Coś sprawiało, że Stiles czuł się pusty, a w jego sercu ziała ogromna dziura, której nie zapełniło nawet ponowne spotkanie z najbliższymi.
Przez chwilę sądził nawet, że chodziło o Oromisa oraz Gleadra. I choć ich śmierć pozostawiła bolące rany w sercach wszystkich elfów, szatyn szybko zorientował się, że to nie o to chodziło.
Problem leżał gdzie indziej.
Całość ->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz