piątek, 5 maja 2017

I'm alive

Derek nie mógł oderwać wzroku od swoich dłoni.

Żył.

Ale jak to było możliwe?

Ostanie co pamiętał to nieopisany ból, a później ciemność, po której pojawiła się rażąca w oczy światłość.

I ten głos, który go przyzywał.

- Derek!

Podniósł wzrok, słysząc swoje imię. W jego stronę biegł Stiles.

Nawet w panującej dookoła ciemności mógł dojrzeć zapuchnięte od płaczu oczy nastolatka i błyszczące ślady łez na jego bladych, pokrytych pieprzykami policzkach.

Rozłożył szeroko ramiona, wpuszczając pomiędzy nie roztrzęsionego chłopaka.

- Derek, mój Derek - wychlipiał nastolatek, wtapiając się w jego pierś i chowając twarz w zagłębieniu obojczyka.

- Ćśśś. Już dobrze. Jestem tu. Żyję.

3 komentarze:

  1. Nie wiem czemu umarł, ale to jedyny przypadek w którym mogę zaakceptować istnienie zombie... Ale tylko Derek, nikt więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD Nie, Derek nie jest zombie. Stiles i inni ściągnęli go z powrotem. To wtedy w nastolatka wdarł się Nogitsune.

      Usuń
  2. Hej,
    tekst naprawdę fantastyczny, cała ta sytuacja cudowna...
    Dużo weny życzę...

    OdpowiedzUsuń