Peter patrzył z kpiącym uśmieszkiem, jak jego siostrzeniec wścieka się i miota po całej rezydencji u kresu wytrzymałości. Derek tylko cudem hamował się przed przemianą, choć jego oczy co chwilę błyskały szkarłatem, a brwi zanikały.
A wszystko za sprawą pewnego małego, choć niezwykle zmyślnego i irytującego kociaka, który od ponad tygodnia uprzykrzał życie większości członków watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz